Hymmm… Dużo w swoim krótkim życiu wykrawałam, a następnie godzinami lukrowałam pierniczków, by powiesić je na choince i… po jej rozebraniu wyrzucić, gdyż były twarde jak kamień. W tym roku było zupełnie inaczej. Nie musiałam robić pierniczków trzy tygodnie przed Wigilią – zrobiłam je na stancji dwa dni przed Wigilią!!! Ciasto robi się zaledwie w 5 minut, i krótko piecze, reszta to sama przyjemność ( mogłaby to potwierdzić moja współlokatorka E., która dekorowała je ze mną do 1:00 w nocy :] )
Walory smakowe? Są niebiańskie, mięciutkie i bardzo korzenne ( to ostatnie to zasługa moich zmian w przepisie :] ) Polecam je, ale nie tylko na Wigilie! Można zrobić troszkę grubsze i nadziać marmoladą (takie lubi moja Mamcia) lub zrobić je w kształcie serc i polać roztopioną czekoladą na walentynki ^^